„Zaginione z Willowbrook” to opowieść niezwykle szokująca, trudna w odbiorze, a przede wszystkim inspirowana prawdziwymi wydarzeniami.
Fabuła książki opowiada o Willowbrook – państwowym ośrodku dla dzieci z niepełnosprawnościami intelektualnymi usytuowanym w Nowym Jorku. Niestety tylko z nazwy brzmi to tak pięknie, bo w rzeczywistości w miejscu tym działy się koszmarne rzeczy. Sam fakt, że historia oparta jest na faktach powoduje, że mam ciarki na skórze, a w mojej głowie kotłuje się wiele myśli. Historia Sage i jej siostry rozłożyła mnie na łopatki i potrzebowałam chwili wytchnienia, aby zebrać po niej myśli.
Autorka nie szczędzi od opisów bestialskiego traktowania „mieszkańców” Willowbrook i uświadamia nam jakim potworem może być człowiek dla drugiego człowieka, a słowa „Ludzie ludziom zgotowali ten los” po raz kolejny nabierają głębszego sensu. Każda strona książki kryje w sobie wiele smutku, strachu, złości, bezduszności, krzywdy… Fetor niesprzątanych miejsc, jęki podopiecznych… byłam w stanie sobie to dokładnie wyobrazić.
Autorka idealnie oddała gęsty i przerażający klimat Willowbrook. Eksperymenty medyczne, bestialskie praktyki i wynaturzone działania personelu, zwyrodniałe traktowanie chorych umysłowo młodych ludzi, w tym dzieci… To wszystko znajdziecie w „Zaginionych z Willowbrook”, czyli książce o ogromnym ładunku emocjonalnym, którą koniecznie powinniście przeczytać.
...