Ta historia krąży w moich żyłach niczym dobry alkohol, jestem nią mocno odurzona, pewnie później przyjdzie czas na książkowego kaca, ale takie są właśnie konsekwencje czytania dobrej literatury.
Richard Powers ze swoim fenomenalnym dziełem przeniósł mnie w całkiem inny wymiar literackiej rzeczywistości, to lektura niezwykle poruszająca, stymulująca każdy bodziec duszy, odkrywająca brutalną prawdę na temat tego jakim my ludzie jesteśmy gatunkiem.
Gdy otworzyła się przede mną ponad trzystustronicowa przygoda ukazujaca mi tajemnicę życia poczułam nic innego tylko tytułowe "zadziwienie".
To historia o skutkach niekonwencjonalnej terapii i szczęściu jakie może przynieść. Gdy mózg zmarłej matki ponownie ożywa w ciele 9-latka, chłopiec czuję się kochanym zza grobu. Ta sama matka, której śmierć zepchnęła syna z równi pochyłej, powraca by uleczyć jego duszę.
To jedyna terapia mogąca postawić na nogi agresywnego Robina. Chylę czoła przed tym bohaterem - dziesięć tysięcy dzieci z jego spojrzeniem mogłoby nas nauczyć jak żyć na Ziemi.
Niezwykle mądra, wielowarstwowa i wyjątkowa pod każdym względem - niezmiernie się cieszę, że los postawił na mojej czytelniczej drodze właśnie taką książkę. Umiejętnie wplecione elementy science fiction splatają się z wizją świata, który niknie na naszych oczach. Ta ekologiczna epopeja ukazuje również degradację jaka dokonuje się na poziomie zaburzeń psychicznych u dzieci, ich skala jest niewyobrażalna.
To tylko jedne z licznych tematów podejmowanych przez autora.
Niewielu jest takich twórców potrafiących zagrać prawdziwy koncert na emocjach i głęboko wgryźć się pod podszewkę najczulszych punktów naszej duszy.
Przekonajcie się sami bo to wspaniała powieść, a ja nie rzucam słów na wiatr.
Nie żegnam się, autorowi mówię niespiesznie do zobaczenia, bo już z półki spogląda na mnie jego Listowieść. Jestem ciekawa czy również będzie zachwyt.