Ciekawy pomysł, zapętlona wielokrotnie fabuła skoncentrowana na kilku postaciach, w kolejnych kręgach odsłaniająca nieznane warstwy ich skomplikowanych współzależności i ujawniająca zaskakujące powiązania. Z czasem można się wszystkiego domyślić, ale Autorka nie wiedzieć po co zdecydowała się dołączyć przedostatni rozdział, łopatologicznie objaśniający zawiłości fabuły, które powinna skrywać mgła niejednoznaczności, rozwiewana z rzadka domysłami czytelniczek i czytelników. Nie wyszło jej to na dobre (zarówno Autorce jak i książce), gdyż przy okazji jak na dłoni uwidoczniły się braki logiki w poprowadzeniu głównego wątku i wyeksponowane zostały wydarzenie niemożliwe do pogodzenia z interpretacją wydarzeń przedstawioną przez Tanith Lee. Psuje to przyjemność z czytania i jest zwyczajnie głupie. Do tego momentu czytałem jednak z przyjemnością - mroczna, przygnębiająca atmosfera, ciekawe postaci i skojarzenia z "Wiedźminem" (w końcu to historia o zabójcy umarłych i minstrelu) były wystarczająco ciekawe, żeby ocenić tę dość wiekową już powieść jako ponadprzeciętną.