Baśń o dojrzewaniu. A może historia o okiełznaniu strachu? Albo opowieść o nieprawdopodobnych przygodach chłopca nazywanego YE. A może obrazkowa powieść drogi, tyle że zamiast amerykańskich autostrad mamy krainy z cudownej wyobraźni Guilherme Petreki? 176-stronicowa, brawurowo narysowana powieść graficzna autorstwa ledwie 26-letniego wówczas Petreki, jest prawdziwą perłą znalezioną na przepastnym, brazylijskim rynku księgarskim. Znajdziecie tu odrobinę mistycyzmu przywodzącego japońskich mistrzów animacji z Hayao Miyazakim na czele, niepokojącej grozy ze średniowiecznych podań, rozmach rodem z Cirque de Soleil, wiedźmy, piratów, typów spod ciemnej gwiazdy, Neil Gaiman czy J.K. Rowling by się ich nie powstydzili. Amerykańscy recenzenci dostrzegli podobieństwa z Małym księciem oraz Harrym Potterem. W Brazylii za to dostrzeżono o inspiracje Cyrilem Pedrosą. Te wszystkie tropy i nawiązania łączą się w jedną konstatację – Guilherme Petreca stworzył dzieło! Jego opowieść narysowana została delikatnie, wyraziście zarazem, a pospołu tak wspaniale, że opowieść sygnowaną nazwiskiem Petreca nieraz jeszcze będziecie chcieli przeczytać. Sam autor już podbija świat. Polskie wydanie – obsypanego nagrodami w Brazylii autora – jest pierwszym z zagranicznych. Zaraz po naszej premierze YE wydadzą jedne z największych oficyn w USA i Kanadzie. Co więcej, autor pracuje nad kolejnymi filmami animowanymi jest bowiem dyrektorem artystycznym studia realizującego gry komputerowe oraz animacje, m.in. dla Disney Channel. Ani się nie obejrzymy, a gry i filmy animowane z jego nazwiskiem w końcowych napisach zagoszczą na naszych ekranach. Bo kunsztownej sztuki nigdy gość, a YE to zaproszenie do świata kunsztu, kunsztu opowieści obrazkowych, powieści graficznych, komiksów, baśni.