,,Bo jeśli coś samo z siebie jest kiepskie, niewiele potrzeba, żeby to zupełnie zniszczyć. Ale jeśli coś jest perfekcyjne... Wszechświat dąży do równowagi. Wszystko chce sprowadzić do przeciętności."
Książka ma 472 strony wydane w większym druku, więc czyta się ją szybko. Historia wciąga od pierwszych zdań, już czujemy, że coś się psuje, postacie są zdezorientowane, nie wiedzą dlaczego ktoś drugi nie wróży im niczego dobrego. Piękne jest to, że autorka ze wzruszeniem potrafi opowiadać o rzeczach smutnych i dodaje im lekkości w całej dramaturgii. U nich największe zło jest pięknym cierpieniem, jakby za sprawą dobrych wydarzeń ktoś odbierał im je i przynosił coś złego, na wymianę. Znam osoby, których dotknął problem z książki i przyznaję, że zawsze było trudno. Opowieść spokojnie można traktować jako prawdziwą, nawet zastanawiam się czy autorka nie czerpała pomysłu z prawdziwych wydarzeń, które za sprawa tej książki miały by być ukojeniem w bólu.
,,Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię. Cokolwiek się będzie działo, nigdy o tym nie zapomnij."
Postacie borykają się z prawdziwymi codziennymi problemami. Czasami majaczą między tym co mogą, a tym co muszą zrobić. Jakby wszystko, ich praca, nawet życie było zaplanowane dla kogoś innego. Robią co robią, bo inni są z nich zadowoleni. Tylko gdzie tu jest czas na to, co rozgrywa się w ich wnętrzu? Tam krzyczą, przeklinają, mają zwyczajnie dość, ale wstają i idą, byle na przód, choć sens ich istnienia dawno pr...