Czasami te najlepsze książki odkrywa się po latach. Ta pozycja czekała dwa lata na przeczytanie. Jestem nawet pewna, że wtedy nie oceniłabym jej tak jak uważam, gdyż przez ten czas znacznie podszkoliłam się emocjonalnie i zauważam rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Po pierwsze autorka podkreśliła tutaj suchy kontakt głównej postaci, teraz już przeszło pięćdziesięcioletniej, jaki miała wcześniej ze swoimi rodzicami. Wtedy jej wydawało się, że matka jej nie lubiła, ale dopiero teraz po latach odkryła dlaczego. Ojciec napisał jej list, którego poznamy tylko urywek, by najważniejsze rzeczy zataić i zostawić na później. Chodzi mi jednak o to, że czasami przyjmujemy do wiadomości to, że ktoś nas nie lubi, że mama nas nie kocha i nigdy nie zastanawiamy się dlaczego, a winy szukamy w sobie. Tak jak podkreślił tutaj ojciec kobiety, dziecko nigdy nie jest winne. Kiedy nas coś dręczy najlepszym sposobem jest porozmawiać. Choćby rozmowa przysporzyła nam bólu, później jednak nie pojawią się wyrzuty sumienia i nasze życie stanie się spokojniejsze.
Autorka ma bardzo ciekawy styl pisarski. Każdą rzecz dokładnie opisuje, nawet wygląd trupa, który raczej klasy w sobie nie posiada, kiedy zamiast wisiorka jego szyję zdobi sznur. Dialogów jest dużo i mało, w zależności do jakich sytuacji jesteśmy odniesieni. Niektóre strony stanowią przemyślenia, powracanie do przeszłości, bądź głośne myślenie jak najlepiej postąpić w wypadku wiedzy, którą już się posiada. Mamy nieco dodane tematu ...