"Najpiękniejsze w niespodziankach jest to, że otrzymujemy coś, czego się kompletnie nie spodziewaliśmy."
Mam strasznego bzika na punkcie świąteczno-zimowych książek 🤪 Dlatego gdy zobaczyłam "Wioskę małych cudów" autorstwa Aleksandy Rak, wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać 🥰 a dzięki Wioli zrobiłam to prędko 😍 Pióro autorki poznałam czytając książkę "Echo" parę lat temu i mi się podobało.
Wracając do książki ze zdjęcia na samym początku warto wspomnieć o PRZECUDOWNYM wydaniu, pięknych malowanych brzegach a także niewielkich ilustracjach w środku, które dostosowane są do aktualnie czytanej treści.
#wioskamałychcudów to historia w bardzo zimowym klimacie, której akcji toczy się w Bieszczadach, gdzie jest pełno śniegu, mroźno i sporo piernikowych chatek do odwiedzenia. Autorka tak to fajnie wszystko opisała, że czułam się jakbym tam była i wraz z bohaterami chodziła alejkami tej wioski i sprawdzała co ma do zaoferowania.
Jest to kraina Świętego Mikołaja, stworzona dla dzieci i nie tylko, w której dzieją się cuda. Akcja toczy się swoim powolnym rytmem, bo któż w takim miejscu by się spieszył? Nikt! Fabułę powieści poznajemy z perspektywy kilku bohaterów, a w książce jest ich sporo. Głównym motywem książki są relacje rodzinne. Poznajemy tu historię Zosi, barwnej postaci, która swoim dziecięcym pozytywnym nastawieniem wiele wnosiła do tej książki, a także jej brata i rodziców. Warto też wspomnieć o Felicji, Anieli i Jakubie bo bez nich nie byłoby tej wioski, a tak się składa, że oni również na co dzień zmagają się z problemami. Wioska Małych Cudów sprawia, że czytelnik w trakcie czytania odczuwa sporo emocji, dodatkowo skłania do refleksji.
Jeśli lubicie słodkie świąteczno-zimowe powieści to ta książka zdecydowanie jest dla Was! Dacie się skusić?
Tę piękną i bajeczną historię, chętnie bym obejrzała na dużym ekranie.