Jeśli nie znacie jeszcze pióra autorki, to czeka Was cudowne spotkanie.
Pani Ola jak nikt potrafi wyczarować cudowny nastrój.
Tym razem zabiera nas w magiczne miejsce w zimowej scenerii. Czytając, czułam mróz na policzkach, słyszałam skrzypienie śniegu i dźwięk dzwoneczków.
Wioska Małych cudów, bo oto o tym miejscu mowa, otwiera swe podwoje na cały miesiąc przed świętami Bożego Narodzenia. Miejsce to jest znane z wyjątkowej magii, która otwiera najbardziej zatwardziałe serca. Cuda? Tak! Tu się dzieją cuda.
Nie łatwo zdobyć wejściówkę, albowiem podczas turnusu dzieci i dorośli mają moc atrakcji. Pieczenia pierniczków, warsztaty artystyczne, jazda na łyżwach i sankach. Widzicie to? Bajka, prawda?
To miejsce tworzą niesamowici ludzie. Felicja, Aniela i inni. Mają swoje troski i ciche marzenia. Zmieniają życie odwiedzających, czasem o tym nie wiedząc. Zosia marzy o wizycie w wiosce, nie może uwierzyć w swoje szczęście, kiedy dostaje bilet. Chce poprosić Mikołaja, by spełnił jej drugie marzenie. I nie jest do miś czy nowe klocki. Adam, jej starszy brat, nie podziela entuzjazmu. Jest pogubiony i przytłoczony sytuacją rodzinną. Czy czas wioski znów zadziała?
Zaufajcie mi, przepadniecie w małych cudach na cały wieczór (lub trzy 😉).
Ta ciepła historia pozwoli Wam się oderwać od codziennych trosk i otuli jak ciepły kocyk.
Przyjaźń, magia, śnieg, Mikołaj, pierniczki. Czegóż więcej?
Bardzo polecam!