Kolejny kryminał, którego akcja toczy się w moim mieście. Znowu. Tym razem o wiele za blisko, bo na moim osiedlu, dosłownie ulicę na przeciwko, z morderstwem w "moim", osiedlowym kościele. To się nazywa mieć zezowate szczęście - nie często zdarza mi się czytać dwa kryminały pod rząd z akcją w miejscu zamieszkania, a co dopiero tuż pod nosem. W opisie fabuły nie ma nic na temat akcji toczącej się na terenie mojego osiedla, więc dostałam w sumie fajny element zaskoczenia, czego - niestety- nie mogę powiedzieć o samym kryminale, bo choć bardzo poprawnie skonstruowany i dość ciekawie ukazuje oblicze Katowic z różnych perspektyw, to jednak brak mu takiej głębi, czegoś co pozwoliłoby czytelnikowi na pochłonięcie książki jednym tchem. Nie chcę tu powiedzieć, że książka jest zła, bardziej pasowałoby określenie "niedopracowana" jednak czuć, że grzmi w niej spory, niewykorzystany potencjał, który - być może- znacznie lepiej wybije się w kolejnych odsłonach tego cyklu.
Myślę dać autorowi szansę, nie tylko dlatego, że jestem w posiadaniu dwóch kolejnych część ale też z ciekawości, co tam dalej będzie działo się w tych Katowicach. Opis drugiego tomu wskazuje na osiedle tzw. Gwiazd, co prawda już nie płot, ani własne podwórko ale sąsiednia dzielnica, a to i tak znowu bardzo blisko...