Przeczytane
Mam w domu 📚
"Wielka wędrówka", jak już sugeruje nam tytuł, opowiada o dalszej wędrówce Ayli i Jondalara do rodzinnej krainy mężczyzny. Na szczęście fabuła wzbogaci się o kilka ciekawych wydarzeń, więc nie umrzemy z nudów. I konarów jakby mniej, może się Jondalar bał, że mu to i owo odmarznie na tym lodowcu.
Nasi dzielni i jurni główni bohaterowie natkną się w tej części na mniej przyjaźnie nastawionych ludzi. W końcu jakaś odmiana, te wszystkie sympatyczne twarze już mi się opatrzyły. To nie jedyna przygoda, która czeka ich w drodze do lodowca, ale po co zdradzać wszystkie szczegóły, powiem tylko, że w porównaniu do "Rzeki powrotu" ta część nie była już aż tak irytująca.
Autorka jednak i tak momentami potrafiła doprowadzić mnie do stanu, w którym mogłam tylko wywracać oczami, oto jeden z moich "ulubionych" fragmentów:
"Ayla wyszła, a Jondalar poczuł silną potrzebę oddania moczu. Szybko naciągnął tunikę przez głowę i także wyszedł. Kiedy trzymał swój członek i obserwował żółty łuk płynu o ostrym zapachu, zastanawiał się, czy Noria miała to dziecko, które zapowiedziała Haduma, oraz czy organ, który właśnie obejmował, był za to odpowiedzialny".
Czy naprawdę musiałam dowiedzieć się o czym tak intensywnie rozmyślał Jondalar w trakcie wykonywania fizjologicznych czynności? Osobiście uważam, że takie informacje (co gorsza okraszone dość szczegółowymi opisami) są mi zupełnie zbędne. Ale może ja zbyt wrażliwa jestem, taki francuski kotek.