Jaka książka ostatnio wywołała w Was mieszane uczucia?
Przyszła kolej na książkę, w której przeważają obrazki. Wcześniej miałam już styczność z podobnymi, ale w tych poprzednich można było przeczytać wartościową historię, z której wynosiło się wnioski.
„Wielka Panda i Mały Smok” to nawet nie jest opowieść. Bardziej dialogi wyciągnięte z ważnej rozmowy. Gdyby były bardziej rozwinięte, pewnie byłabym zachwycona. Natomiast dostając takie ochłapy, nie do końca wiem, co o tym myśleć.
Niektóre z dialogów mi się spodobały, gdyż były bardzo motywujące i w jakimś stopniu dodające pewności siebie, a inne całkowicie niepotrzebne.
„ - Czasem myślę, że nie jestem wystarczająco dobry – zwierzył się Mały Smok.
- Drzewo wiśni nie porównuje się z innymi drzewami. – odrzekła Wielka Panda. – Po prostu rozkwita.”
„ - A co, jeśli spotykam ludzi, którzy nie lubią mnie albo tego, co robię? – spytał Mały Smok.
- Musisz podążać własną ścieżką – odrzekła Wielka Panda. – Lepiej stracić ich niż samego siebie.”
Podobał mi się też jeden cytat. Od dziś będzie to moje motto.
„ Czas spędzony na nicnierobieniu nigdy nie jest czasem straconym.”
Rysunki są w porządku, parę zdań jest wartościowych, ale finalnie wielu rzeczy tu brakuje. 5/10