(...)"Kiedy wracaliśmy ze szkoły, przyplątał się do nas pies. Był czarny jak smoła, kudłaty i miał spiczastą mordkę. Wcale nie zabieraliśmy go z ulicy – przybiegł za nami sam. Mama nie była z tego zadowolona, ale tato powiedział,że to jest rasowy pudel i jak się nie znajdzie właściciel, to może u nas zostać. Naturalnie, jeśli się mama zgodzi. Nie chciała, ale się w końcu zgodziła.
Oboje byliśmy bardzo zadowoleni. Wacek od razu zaczął go tresować, żeby przynosił rzucony patyk, a ja mu zawiązałam różową kokardę na szyi.
Ślicznie wyglądał (...)"
Oboje byliśmy bardzo zadowoleni. Wacek od razu zaczął go tresować, żeby przynosił rzucony patyk, a ja mu zawiązałam różową kokardę na szyi.
Ślicznie wyglądał (...)"