Od kiedy istniały łodzie, żeglarze używali położenia gwiazd do nawigacji. Najlepszy sposób na określenie, gdzie się znajdujesz, i na dotarcie do miejsca, w którym chcesz być, to wyczucie wszystkiego, co cię otacza. Wiatru, pór roku, gwiazd. Hipnotyzująca opowieść, snuta w rytmie uderzających o brzeg fal, o tym, czym jest morze dla nas, a czym było dla innych na przestrzeni wieków. Dzika szkocka przyroda, mity i legendy, szanty, morskie pejzaże, a w tle historia kobiet, międzypokoleniowych więzi, charakternej babki, ciąży i macierzyństwa. Ta książka to spacer nad brzegiem morza z Turnerem, Szekspirem, poetami epoki romantyzmu i śpiewającymi szanty morskimi wilkami. To oda do oceanów - do żeglarzy stawiających czoło zdradliwym morskim prądom, do kobiet, które straciły bliskich na skutek sztormowych fal, do stworzeń zamieszkujących morskie głębiny, do plażowiczów, do wielbicieli morskich kąpieli i pływaków, a nawet do syren. Ta książka zabiera nas w dziwną podróż: między przypływem a odpływem, między jeszcze-nie a już-tak, między umieraniem a narodzinami. Statek matka kołysze się na falach, które równie łatwo potrafią dawać ukojenie, jak sprowadzać zagładę.
Tę opowieść o kobiecej miłości do morza, w którą autorka wirtuozersko wplotła intymną historię swoją i bliskich jej kobiet, cudownie się czyta - zarówno sercem, jak i głową. Tak bowiem silne są czary Ateny i Afrodyty, którym poddała się Charlotte Runcie i które za pomocą tej książki rzuca na swoich czytelników. Justyna Bargielska
Książka, którą czyta się z przyjemnością, towarzysząca w odkrywaniu nowych lądów. A może wód? Wojciech Szot - dziennikarz, publikuje na blogu "Zdaniem Szota" i w prasie.