Aśka budzi się bez telefonu i kluczy, w głowie łupie ją jak na nieziemskim kacu, a wspomnienia poprzedniej nocy nijak nie chcą się objawić. Kiedy wyszczerzona BHPówka z radością informuje ją o zmianie stanu z żywego w nieumarły dziewczyna nawet szczególnie nie protestuje, przynajmniej dopóki osobiście nie poznaje niespełnionej dekoratorki wnętrz i miejscowej pani wampirów. Już całkiem rozbudzony zdrowy rozsądek Myszy decyduje, że za dalsze atrakcje dziękujemy, miło było ale wiecie, żelazko na gazie zostało, trzeba się zbierać. I tak oto Joanna Myszkowska biegnie przed siebie tak realnie i tak całkiem metaforycznie, a jej zdrowy rozsądek, który nie lubi zostawać z tyłu, wydaje się z dnia na dzień radzić sobie coraz lepiej.
W świetle nocy to najlepszej klasy humor i nietuzinkowe postacie. Milena Wójtowicz zaklina w swoich bohaterów najróżniejsze problemy i schorzenia psychiczne – mamy „pisklę” które musi wychowywać dorosłych, depresje, obsesje, brak inteligencji emocjonalnej, manipulacje i zaburzenia odżywiania. Przy okazji autorka ochoczo korzysta z okazji do obśmiania wampiryzmu i wszystkich jego fancy cech, (żadnego błyszczenia moi drodzy!) odzierając go przy tym z erotycznego powabu i elegancji, które wampiryczne lobby próbuje wmawiać nam od stuleci. A wszystko to umieszczone w nienormatywnym świecie pełnym wampirów, zmór, łowców i wilkołaków… a no i chupacabra. Nie wolno zapomnieć o chupacabrze :D
A jak już do tego nawiązałam, to Edzio zdecydowanie błyszczy w tej opowieści, charakterem przypominający wielkiego labradora chupas i Wefcia – wampirzyca z babciną obsesją karmienia, skradli moje serca, tylko troszeczkę spychając Sabinkę z piedestału.
Ale spokojnie, gdy na scenę wjeżdża ‘Sabina Piechota BHP’ to wiadomo, że wrogowie mają już w zasadzie pozamiatane. Powiedziałbym, że niczym księżniczka czy inna czarodziejka na białym koniu zjawia się by wyratować głównych bohaterów z opresji, ale… cóż, koń na widok Sabinki dostałby zawału i nawet w życiu pośmiertnym potrzebowałby terapii u Piotrusia, zaś sama Piechota jest raczej zwolenniczką tradycyjnego mordobicia i odrywania kończyn, i ja to szanuję, doceniam i aprobuję.
Sama Aśka – jak na główną bohaterkę przystało uparcie stara się pozbierać do kupy całe to straumatyzowane towarzystwo i ku zaskoczeniu wszystkich jakoś jej to wychodzi. Czy to możliwe, że było jej pisane zostać ”mamą kwoką” wampirzego gniazda? Mysza to wyjątkowa postać, zaskakujący jest u niej przede wszystkim zdrowy rozsądek i brak hurraoptymizmu. Nie znam drugiej tak logicznej i poukładanej bohaterki, która swoje cele osiąga nie urokiem osobistym i super mocami ale logicznymi, planowanymi działaniami, obliczonymi na osiągnięcie sukcesu w jak najbardziej ergonomiczny sposób. No i oczywiście z pełnym poszanowaniem zasad BHP :D
Milena Wójtowicz jest niczym diler dla swoich czytelników, prezentuje towar pierwsza klasa i patrzy jak uzależnieni od jej prozy błagają o więcej. W świetle nocy jest pozycją idealną bez względu na porę roku. Jesień, zima, wiosna, lato – jeśli tylko opowieść ociera się o nienormatywny Brzeg i jego błyszczącą na firmamencie BHP gwiazdę to wiadomo, że będzie się działo.
Bohaterowie tej powieści tak przypadli mi do gustu, że po cichu marzę o kontynuacji tej powieści. Oceniam 10/10 inaczej po prostu być nie może. W świetle nocy wzruszy was, rozbawi, przestraszy i ucieszy. Kołowrotek emocji i wydarzeń z pogranicza absurdu zatrzęsie wami niczym bieg w ramionach chupacabry i zostawi was na długo w kacem książkowym.
Ja polecam!
Żal mi tylko, że nie mogę zapomnieć co już przeczytałam, żeby czerpać przyjemność z czytania po raz pierwszy ponownie.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu SQN
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa