"W rękach mordercy" autorstwa J.A. Redmerski to książka na którą się skusiłam patrząc na okładkę i tytuł. Na początku nie zwróciłam uwagi i nie sprawdziłam, że jest to już 6 część z serii W towarzystwie zabójców. Skoro powiedziało się A, to trzeba powiedzieć też B. Nie miałabym kiedy nadrabiać poprzednich tomów, więc przeczytałam ją bez znajomość wcześniejszych części.
Było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki, wszystko byłoby dobrze gdybym znała wszystkie części a tak no cóż...
Nie mogłam się zbytnio w nią wkręcić, nie wiedziałam o co chodzi z Zakonem do którego należał nasz główny bohater Victor. Pierwsza połowa rozkręcała się dosyć powoli, przez cały ten czas mężczyzna był zamknięty w klatce. Dobrze, że autorka wyjaśniła kilka istotnych faktów, które dotyczyły osób, które chciały go zniszczyć, bo zabić nie mogły, gdyż więcej wart był żywy. Nie wiedziałam też jaka relacja łączyła wcześniej Victora z Izabel, która znalazła się razem z nim w tej sytuacji. W momencie gdy był uwięziony, wyjawił wszystkie swoje sekrety.
Nie wiem jak poprzednie części, ale ta była bardzo spokojna. Zdecydowanie było zbyt mało akcji. Ponoć to jeszcze nie koniec tej historii, nawet jeśli pojawi się następna już sobie odpuszczę 🤭