W roku 1757 w ponurych ścianach zamku Kemnitz niespodziewanie pojawia się nowy właściciel. Ksawery von Zierotin równie mroczny jak jego twierdza chce tylko w spokoju zmierzyć się z demonami przeszłości i oddać słodkiemu zapomnieniu. Niestety los stawia na jego drodze kobietę, obok której nie potrafi przejść obojętnie. Młoda i nieobyta w świecie, zupełnie inna niż większość znanych mu niewiast a jednocześnie dziwie bliska i znajoma. Czy słodka Eleine ukoi jego smutki, a może stanie się przyczyną ostatecznego upadku?
W pełni rozkwitających drzew to taka współczesna powieść gotycka w klimacie wiktoriańskiej klasyki. Mrok przelewający się na kartkach linijka po linijce spływa w serca czytelników wypełniając je szczelnie niczym mgła otulająca zamek Kemnitz. Tajemnice i stare sekrety walczą o miejsce w szafach z trupami i usilnie próbują wychynąć na światło dzienne, jakby nie mogły doczekać się odkrycia. Jednak mimo to, czytaniu wciąż towarzyszy atmosfera niewiedzy i niepewności.
Debiutancka powieść M.W.Jasińskiej zdecydowanie ma w sobie to coś. Gdybym miała silić się na metaforę to powiedziałabym, że to taki nieoszlifowany kamień szlachetny, którego urodę już widać, jednak należy go jeszcze oszlifować i wypolerować, bo mógł prawdziwie zabłysnąć.
Sama książka jest zdecydowanie dobra, bardzo podobały mi się liczne odniesienia do sztuki i kultury czy wprowadzenie do historii miejsc zaczerpniętych z prawdziwych map oraz legend z nimi związanych.
Niestety to o czym autorka sama wspomina w posłowiu czyli „czerpanie” z dzieł współczesnej popkultury, inspiracje zaczerpnięte z Wywiadu z wampirem czy Pięknej i Bestii trafiało do mnie już nieco mniej. Sam Ksawery momentami zachowuje się jakby miał rozdwojenie jaźni i raz jest Lestatem pragnącym wszystkiego raz zaś Louisem, który cierpi i użala się nad swoim istnieniem i okrucieństwami świata. Bardzo jaskrawe wykorzystanie motywu znane z baśni o Belle także nie przypadło mi do gustu, nie tylko dlatego, że w mojej opinii było zbyt zbieżne z oryginałem i nosiło znamiona kalki ale przede wszystkim dlatego, że jest to już motyw mocno oklepany i zużyty przez dziesiątki licznych pisarzy i twórców. I choć baśń wciąż rozgrzewa moje serce, to niestety większość współczesnych retelingów i mixów ma dla mnie posmak fałszywki.
Finalnie oceniam książkę 6/10 czyli całkiem dobrze. Piękna okładka ukrywa dość ciekawą treść, sprawnie napisaną i dobrze wpisującą się we wzór powieści gotyckiej. Drobne potknięcia i niedociągnięcia nie psują przyjemności czytania a autorka zdecydowanie ma potencjał i z ciekawością będę obserwować jej rozwój.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Nie Powiem
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
#współpracareklamowa