"W głuszy" to kontynuacja powieści "Sąsiadka" oraz "Zdążyć przed śmiercią".
I znowu zawitałem do Trzebieży. Oj, chyba będę musiał zajrzeć w tamte okolice osobiście. Bardzo mi się tam spodobało, choć jest to miejsce, w którym nie dzieje się dobrze.
W tej części Justyna Jelińska znowu poszarpała mnie emocjonalnie. Zapalnikiem tej części jest zdjęcie – zdjęcie, które pojawia się na końcu tomu drugiego. Kolejny raz prym wjedzie Mieczysława, która ze wsparciem youtubera Kamila szuka odpowiedzi na pytanie o to co kryje się za obecnością jej męża na starych fotografiach. I jak to bywa w małych społecznościach, trwa zmowa milczenia i nikt nie chce "puścić pary z ust". Ale Miecia nie da sobie "dmuchać w kaszę" i zaangażuje się w nową zagadkę kryminalną, zgłębiając się w mroczne sekrety.
Kolejna część pochłonęła mnie bez reszty. Właściwie przeczytałem ją "na raz" – nie mogłem odłożyć tej książki. Perfekcyjnie zbudowana fabuła przesycona emocjami ze świetnie zbudowanym napięciem. Bohaterowie z krwi i kości, przedstawieni w realistyczny sposób. No i te refleksje. Wplecione pomiędzy kryminalną zagadkę zmuszają do zatrzymania się i zastanowienia...
Za mną tom 3. Podobno ostatni. Ale czy na pewno? Trzymam mocno kciuki, by jednak Justyna nie żegnała się na zawsze z bohaterkami i bohaterami tej historii. Trzeba przyznać, że autorka świetnie sobie poradziła z kreacją trzebieżyckiego świata we wszystkich trzech tomach. Ja już tęsknię za całym tym klimatem, tak mi bliskim, tak moim.
Gdy teraz czytasz te słowa to ja siedzę w swoim lesie, kaszubski pięknym świecie, gdzie od czasu do czasu, gdzieś hen wysoko w konarach drzew odzywa się przepięknie, chodź złowrogo... pójdźka.
Polecam! Czytaj!