Budzisz się rano… dzień jak co dzień, nic nadzwyczajnego. Widzisz swoją twarz w lustrze – nic się nie zmieniła, odkąd patrzyłeś na nią przed snem. Dalej jesteś tym samym człowiekiem, którym byłeś. Wszą i karaluchem, zakałą i odrazą, zarazą i przekleństwem. Rzygasz, ilekroć pomyślisz co cię dzisiaj czeka i co czekało na ciebie wczoraj i co będzie czekać jutro, aż do usranej śmierci, która nie jest Ci pisana. Tobie pisane jest zbawienie. TOBIE, jest pisana… pisana ta historia. „Szanuj i pielęgnuj, nawet jak pojawi się chwast. To go wyrwij” – O. Zamojska. „Chłopak tyle przeszedł, a życie i tak starało się, żeby nie miał łatwo. Dokładało kolejne kłody pod jego nogi. Jak można być tak okrutnym wobec jednej osoby. Jeżeli Bóg istnieje, to potrzeba zamachu. – Karol Domański Życia tych chłopaków nie napisała Astrid Lindgren, nie pomalował Papcio Chmiel, ani nie wyreżyserował Nehrebecki czy Królicz. A z Disneyem mają tyle wspólnego, że wciągali i halucynowali się jego szczęściem, które stanowiło dla nich odskocznię od problemów… ojca alkoholika, pracoholika, choleryka albo katolika, czy też innego kleryka. To wszystko to iluzja, którą główny bohater z(a)bije. Wybór ostateczny, będzie należał do Ciebie – czytelniku. To właśnie Ty decydujesz, jak skończy się ta opowieść. Czytaj na własne ryzyko.