Mówi się, że ucieczka nigdy nie jest rozwiązaniem. Że trzeba stawić czoła życiu i wyzwaniom jakie przed nami stawia. Jednak to ucieczka jawi się jako szybkie załatwienie problemów, szansa na rozpoczęcie wszystkiego od nowa gdzieś indziej, z czystą kartą. Problem w tym, że nawet gdy zmieni się otoczenie, porzuci wszystko co do tej pory znane, to nie da się wymazać z pamięci wspomnień. A te potrafią atakować bezlitośnie w najmniej oczekiwanym momencie i przed nimi nie da się uciec. Więc czy aby na pewno ucieczka jest najlepszym rozwiązaniem każdej kłopotliwej sytuacji ? Wiele na ten temat może powiedzieć Malwina, główna bohaterka tej książki.
Malwina to kobieta po trzydziestce, która może się poszczycić całkiem ułożonym życiem prywatnym, w odróżnieniu od swoich dwóch przyjaciółek. A przynajmniej tak to wszystko wygląda z boku- idealnie. Mąż prawnik, budujący sobie drogę na szczyt, dobre mieszkanie i samochód, stabilne zatrudnienie i robienie tego co kocha, bowiem praca redaktorki to coś, co naprawdę daje jej radość. Czego więcej może chcieć od losu? Na pewno nie dzieci, ich nie planuje w ogóle, bowiem nie widzi siebie w roli matki. Przez swoje kiepskie wspomnienia z dzieciństwa kompletnie nie ma instynktu i nie jest typem osoby, która miałaby potrzebę wicia gniazda i osiągania typowych dla innych kobiet etapów w życiu. Malwina jest szczera do bólu, ironiczna, nie przebiera w słowach, co może niektórych razić, niestety przy tym wszystkim także niestabilna emocjona...