Trupojad i dziewczyna

Bałam się...oj bardzo się bałam z racji tego, że fantastyka to nie mój gatunek, a tutaj wraz z pierwszą stroną zostałam wciągnięta, porwana na kilka godzin i nijak nie mogłam z tego fantastycznego świata wyjść...

Adrianna uwielbia adrenalinę towarzyszącą jej na torze gokartowym, niestety pewnego felernego dnia czarny kot przebiega jej drogę i dziewczyna traci panowanie nad kierownicą, co prowadzi do poważnego wypadku.
Ada zapada w śpiączkę.... a wraz z głębokim snem przenosi się do innego świata, świata baśni, gdzie nie jest zwykłą dziewczyną.. w tym świecie Ada nosi imię Pani Klątwa....

Zostaniesz wciągnięty do świata mitów i baśni, które wydają się podobne do tych zasłyszanych w dzieciństwie, a jednak każda z nich jest zupełnie inna.

Wejdź do świata Aerie i poznaj władczego Septimusa, Konsyliarza, Śmierć i Jej Uczennicę, morloqów... i spróbuj wraz z Panią Klątwą i jej przewodnikiem - Kotem imieniem Chowaniec, dojść do prawdy, kim jest groźny terroryzujący miasto Trupojad...

Serdecznie polecam, znajdziecie tutaj świetną fabułę,wielopłaszczyznową akcję, dużą dawkę humoru, tajemnic, niepewności a także adrenalinę, i wszystko to napisane lekko przyjemnie i nawet nie zauważysz kiedy dobijesz do końca i czas będzie wrócić do rzeczywistości :)

Powieści, których wspólnym motywem jest wrzucenie mniej więcej współczesnych bohaterów do magicznych światów, unikają zwykle szczegółowych opisów przyczyn i sposobów (śpiączki, zaczarowane wino międzywymiarowe, zgony, przejścia przez szafę, przejścia przez magiczne budynki, zakupy magicznych królestw z ogłoszenia, lądowania na otoczonych magiczną atmosferą planetach czy też wykonywanie ryzykownych eksperymentów naukowych) tak drastycznej zmiany sytuacji postaci z książki i koncentrują się na ich wyczynach w nowej lokalizacji. Nie inaczej postąpił A.R Hassan z główną bohaterką powieści, Adrianną (pseudonim artystyczny w alternatywnej rzeczywistości Pani Klątwa), która zaraz na wstępie sympatycznie rozbiła się na torze gokartowym, dzięki czemu udało jej się popaść w śpiączkę, umożliwiającą nieco przerywaną wizytę w magicznym Krakowie. Nie da się też wykluczyć, że całość wydarzeń jej się po prostu przyśniła, ale to przypuszczenie pozostało w strefie nieoznaczoności. Umiejscowienie akcji (oraz sympatyczna okładka) były głównymi z kilku czynników, które skłoniły mnie do przeczytania tej książki. Przyznaję się też od razu, że dodatkowo zaciekawiło mnie nazwisko autora, sugerujące oryginalniejsze niż rodowicie polskie spojrzenie na świat, ale tu chyba nie miałem racji, bo z wyszukanych potem informacji o autorze wynika, że jest Polakiem. Rezultaty tego śmiałego eksperymentu zakupowego są niejednoznaczne. Nie mam pojęcia czy autor chciał czytelnikom przekazać coś głębszego. Zakładałe...