Miałam ogromną przyjemność przeczytać pierwszą i drugą część, która po prostu mnie zachwyciła główną bohaterką która stara się dopasować do określonych kanonów piękna, ale i także nieszablonową fabułą, która wciąga aż od pierwszych stron.
Jugyeong w dalszym ciągu rozdarta jest pomiędzy swoim naturalnym wyglądem a tym jakie możliwości daje jej sztuka idealnego makijażu. Pomimo tego, że przeistoczyła się z brzydkiego kaczątka w łabędzia jej postać przez cały czas zaskakuje, ponieważ można by pomyśleć, że zmieniła się w kogoś lepszego jednak w dalszym ciągu jest sobą. Kiedy trzeba pomaga innym i nigdy nie ocenia ludzi po wyglądzie. Oczywiście nasza bohaterka w dalszym ciągu mierzy się zaniżoną samooceną, kiedy spotyka byłych przyjaciół ze szkoły czy dawnych znajomych którzy się z niej wyśmiewali.
Nie tylko główna bohaterka odgrywa tutaj ważną rolę ponieważ poznajemy trudną przeszłości jej przyjaciela Suho, który przeżył wielką tragedię i nie potrafi się z tym uporać. Poznajemy szczegóły z jego życia które wiele wnoszą do całej historii i muszę przyznać, że nie spodziewałam się że stracił przyjaciela a kiedy ten go potrzebował nie odebrał od niego telefonu.
Czytając True Beauty od razu trzeba być nastawionym na to że, kanony piękna w Korei są całkowicie inne od naszych i to widać na każdym kroku. Na przykład: ludzie bardzo przywiązują wagę do swojego wyglądu, uważają na to co jedzą aby utrzymać konkretną wagę a nawet zachowują się w taki sposób aby ukrywać swoje prawdziwe uczucia i nawet jeśli jest im źle nadal się uśmiechają. Po raz kolejny była to mega wciągająca historia od której nie mogłam się oderwać, aż do samego końca, dlatego od razu zabieram się za kolejną część.