Z Hamburga wczesną wiosną 1946 roku wypłynął w krótki rejs do Londynu niemiecki frachtowiec, na którego pokładzie znalazł się w dość niezwykłych okolicznościach młody polski oficer. Rychło stwierdził, że wpadł w oko cyklonu. W mikrospołeczeństwie, jakim jest załoga statku, ścierają się dwie wrogie siły, rutyna morskiej służby maskuje tylko wzrastające napięcie, robi się coraz bardziej niebezpiecznie, w powietrzu czuć krew.
Autor nie ogranicza się jednak tylko do opisu dramatycznych wydarzeń. Sytuacja na statku daje mu okazję do rozmyślań nad problemami ogólnoludzkimi, do zadumy nad sensem istnienia.