Trzeci tom z serii. Opuszczamy północ - znikamy z Kanady do Providence. Nasz dzielny sierżant postanowił odwiedzić Agnieszkę, którą poznaliśmy w pierwszej odsłonie. Wyrusza w podróż pociągiem. Na miejscu czeka go niechybne rozczarowanie, ponieważ jej różowiutki dom stoi z tabliczką ,,for sale'' (na sprzedaż). Mężny Trent popada w zawód uczuciowy, kiedy otrzymuje wiadomość, że ponoć wyszła za mąż. Upija się whisky z baru i stacza na dno moralne. Stróż prawa zostaje nazwany pijakiem, nędznym łachmytą pozbawionym munduru i przywilejów. Tymczasem w okolicy grasują bandyci z chustami na twarzach, którzy napadają na staruszków. Nie ma co - łatwa robota, kiedy okradasz bezbronnych ludzi w podeszłym wieku.
Dziwny album. Zaczyna się od pijackich rozruchów i wylewnych uczuć. A z czasem przechodzi w strzelaninę oraz w gorączkowe poszukiwania prosto z dzikiego westernu. Agnieszka nie gra żadnej roli, jak chciałoby się sądzić. Nie spotkamy jej, a szkoda, bo liczyłem na stare znajomości. Tymczasem scenariusz skręca w inne rejony i robi się z tego thriller odmierzający czas do aresztowania nicponi w chustach. Końcówka przyspiesza i psuje kameralną atmosferę. Nie do końca jestem przekonany, co do zwrotów fabularnych. Robi to niezręcznie i bez wyczucia. Choć nadal stanowi o dobrej zabawie, a ,,Trent'' jako seria nie schodzi poniżej wyznaczonego poziomu. Po raz pierwszy poczułem się trochę oszukany, bo myślałem, że dostanę obyczajówkę, a tu pościgi, jakieś strzelaniny. Szczerze w...