Trauma, to powieść dla wyjątkowo cierpliwych ludzi. Napisana bardzo konkretnie z dużym naciskiem na dialogi w których dowiadujemy się planowanych wydarzeń. Początek książki jest nieco twardy, gdyż dwóch mężczyzn ubiega się o zasłużony urlop, a ich szef szydzi z nich na każdym szczeblu poruszając nawet, a raczej zwłaszcza temat ich rodziny. To było takie prostackie i wredne, aż całe moje ciało przechodziły dreszcze i same złe uczucia względem tego człowieka. Ale tak naprawdę to był dopiero początek. Bo gdy dalej zaczęłam się wczytywać, odkryłam skąd ten brak naturalnych odruchów, dlaczego jedne reakcje bywały przesadzone a inne niemożliwe do ulokowania. Kilka razy w swoim życiu spotkałam się z książkami o takim temacie i w większości z nich chodziło o historię, która ma być spowiedzią ze wszystkich trosk, zmartwień i traum. Tak zwane odpuszczenie, odrzucenie tego, co nam zalega w duszy o czym nie chcemy rozmawiać, ale jeśli jednocześnie nic nikomu o tym nie powiemy, to zje nas od środka. Na początku to była zwykła rozmowa kilku osób znających poniekąd życie jednego z nich. Jednak dalszy rozwój sytuacji sugerował zupełnie coś innego. Sprawa dotyczyła choroby kobiety, lecz rozłożono ją od początku na każdy drobny czynnik, by ten, kto to czyta, a byłby niedajboże w podobnej sytuacji, wiedział jakie etapy się przechodzi, na czym polega diagnoza, badania, ich wykonanie aż po samo leczenie. Autor jakby chciał nas o tym poinformować w sposób twardy, bo gdyby zrobił to zbyt czul...