Times New Romans to emocjonalny otulacz i rollercoaster w jednym. Ta książka czaruje, rozgrzewa do czerwoności i trzyma w napięciu czytelnika. Krótko mówiąc, Julia Biel wie, jak tworzy się powieści, które kipią od emocji. Umie w emocje, miłość, pożądanie, złość i nienawiść. W tej powieści jest naprawdę wszystko!
Znajdziecie w niej dawkę humoru, sarkazmu, niebezpieczeństwa i całą masę emocji. Iskry polecą, że hej! Pomysł na fabułę trafiony w dziesiątkę! Okładka sztos (czy tylko mi facet na okładce przypomina Mike’a ze „Stranger Things”?). Autorka ma nie tylko lekkie pióro, ale i talent do tworzenia pikantnych scen, które są subtelne i pobudzające wyobraźnię a nie wulgarne i odpychające.
Czy jest coś, co mnie irytowało? Tak, ale to raczej drobiazgi. Pisząc, że znajdziemy tutaj dosłownie wszystko, miałam również na myśli to, że jest tego zbyt dużo. Już w połowie książki, zastanawiałam się, co też jeszcze autorka mogła wymyślić, by uprzykrzyć życie bohaterom i przeciągnąć ten romans jeszcze bardziej. Krótko mówiąc, cała historia jest rozwleczona. Czyta się świetnie, ale z całą pewnością można by połowę usunąć i efekt byłby jeszcze lepszy. Momentami jest też do porzygu przesłodzona i momentami miałam ochotę przewrócić oczami i powiedzieć bohaterom, żeby się opanowali. Czy to minus? Wiem, że są osoby, które lubią jak miłość i czułe słówka wylewają się strumieniem z kart książki, ale ja lubię z umiarem. Relacja bohaterów bywa czasem irytująca, a ich zachowanie nie zawsze pasuje do wieku, ale nikt nie jest idealny, nawet bohaterowie książek.
Podsumowując: lekka, przyjemna i przyprawiająca o szybsze bicie serca. Idealna powieść na leniwe popołudnie, urlop i reset od życia. Zatraciłam się w niej od samego początku i spędziłam naprawdę miłe chwile podczas lektury. Chciałam lekkiej i wciągającej powieści i to dostałam. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Juli Biel, ale już wiem, że nie ostatnie.
Dla kogo? Dla wszystkich, którzy lubią książki o miłości i nie dostają mdłości od jej nadmiaru na kartkach powieści. Dla takich jak ja, którzy potrzebują lekkiego przerywnika od cięższych gatunków. Jeśli lubicie emocje w książkach, to szczerze polecam, gwarantuję, że podczas lektury sami poczujecie to i owo!