"Tiffany Obolała. Jak być czarownicą" to bardzo fajnie wydany, barwnie ilustrowany przewodnik po czarowstwie i czarownicach z pratchettowego Świata Dysku.
Autorki postarały się,by zawartość tej książki była ładna, zabawna oraz przykuwająca oko. Polskie wydanie posiada solidną twardą oprawę, dobrej jakości papier, świetną wklejkę oraz oczywiście rysunki i ilustracje w środku.
Jeśli chodzi o samą treść to zawiera ona przegląd kluczowych informacji o czarownicach ŚD i sztuki magicznej, jaką się one posługują. Tiffany opisuje nie tylko podstawy magii, ale też dodaje co nieco o podstawowym ekwipunku, specjalizacjach, towarzyszach czarownic, a także wspomina swoje liczne nauczycielki znane nam z książek Pratchetta.
Tematyka przewodnika została usystematyzowana w sposób przemyślany, a do kolejnych tematów przez całą książkę na marginesie są pododawane komentarze pisane przez inne wiedźmy. Ja mam trochę problem z rozszyfrowywaniem zawijastych czcionek i nie zawsze dobrze mi się je czytało, ale sam pomysł naprawdę jest wart docenienia.
Spotkałam się z określeniem, że jest to dodatek, który można czytać bez znajomości książek ze Świata Dysku i... cóż, każdy można, ale nie ma to większego sensu, nie o to w tym chodzi. Moim zdaniem nie ma dużych szans, by spodobał się komuś, kto nie ma żadnego pojęcia o książkach Pratchetta. A nawet jeśli, to zwyczajnie wiele go ominie.
Jak dla mnie warto sięgnąć po ten dodatek, jeśli zna się ŚD, a w szczególności właśnie cykl o czarownicach. W treści wspominane są postaci z książek, różne wydarzenia czy liczne smaczki, których bez znajomości ŚD zwyczajnie się nie wyłapie i z nich nie skorzysta, nie dadzą funu.
Ja sama nie czytałam jeszcze wszystkich książek z tej obszernej serii i z tego powodu nie wszystko z tego dodatku wydało mi się znajome, lecz z pewnością jego treść mocno zachęciła mnie do powrotu do Świata Dysku i kontynuowania tej niesamowitej, fantastycznej serii.
Książki Pratchetta są jedyne w swoim rodzaju, warte poznania, lecz ten przewodnik polecam raczej po książkach ze ŚD niż przed. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się jako sentymentalny kąsek na koniec niż wprowadzenie do serii 🥰