Wiecie co? Niektóre książki smakują jak gorzka czekolada, polane budyniem o smaku cytryny z posypką w kolorze zgniłej pomarańczy. Mam nadzieję, że wasza wyobraźnia działa, bo teraz wyobraźcie sobie, że ta pozycja smakuje jak różowe lody malinowe z dodatkiem słodkiej śmietany poprzekładane kawałkami kiwi polane sokiem winogronowym bez pestek! No po prostu miodzio! Aż serce mnie boli na samą myśl, że nie znałam wcześniej tej cudownej autorki. Pomimo tego, że opowieść jest jak kawa late, którą się zna, a mimo tego nadal smakuje, to jednak styl, jakim została napisana jest jest jak słowo miłość, z czego dwie ostatnie literki dodatkowo można połączyć w serduszko. Jest słodki jak poziomki w śnieżce, nieprzewidywalny jak burza śnieżna latem i taki magiczny, jak bańka mydlana, która osadza nam się na dłoni, mieni tysiącami kolorów i nie pęka! Autorka stosuje tutaj porównania do wszystkiego, jakby zebrała wszystkie słowa świata do jednej szkatułki z płatkami róż i używając ich wytwarzała przy tym aromat kwiecistej uległości. Poznajcie zatem uroczą Norę, która sama wygląda jak paleta kolorów, ma barwny styl wypowiedzi, zerwała ze swoim chłopakiem z tajemniczych powodów, a teraz po latach ma zacząć z nim pracować. Jej usmarowana miodem dusza wciąż rozpuszcza się pod wzrokiem byłego chłopaka, który obecnie traktuje ją jak oset w sandałkach. Przez lata, kiedy się nie widzieli, udało jej się spełnić marzenia do których dążyła, lecz podejmując się pracy z Derekiem nie wiedziała, że kropla soli często będzie nawiedzała jej serce. On sam wciąż nie zapomniał ich rozstania. Była dla niego ważniejsza od powietrza, to z nią pragnął dzielić życie do utraty tchu i nagle podczas zwyczajnego dnia przekazała mu, że odchodzi. Nie wiedziała tylko, że roztrzaskała tym jego serce na milion kawałeczków, które istnieją wciąż w jego wspomnieniach. Pomimo lat, on nadal pamięta wszystko, dlatego by odwdzięczyć się za kulejące serce spisuje zasady, którymi będą musieli się kierować, jeśli nie chce go stracić będąc jego agentką. Dodam wam tylko, że każda z zasad, to przypomnienie przeszłości i przekreślenie dawnego zachowania. Czy uda im się przetrwać według własnych wytycznych pomimo tego, że ich serca wciąż goreją na swój widok?
Wiecie, zawsze uważałam, że tylko podczas burzy moje serce jest napięte. Tutaj przekonałam się, że podczas jej czytania było nie tylko napięte, ale i łakniące ich wzajemnie pozytywnej relacji. W tym wydaniu aż wrze między nimi, bo nie wszystkie sekrety przez dłuższy czas zostają odkrywane. On myśli, że rzuciła go niczym zepsutą zabawkę. Tak też często się czuł, kiedy rodzice porównywali go do siostry, że nie osiąga tak dobrych wyników jak ona. Zbyt późno dowiedział się, że jest dyslektykiem i teraz również o tym nie mówi. My długo nie znamy jej powodu rozstania z nim, choć zaznaczyła, że musiała to zrobić. Pomimo upływu lat jej miłość wciąż nie wygasła, tylko on o tym nie wie. Autorka poruszyła tutaj ważny temat i mam nadzieję, że i wy zwrócicie na niego uwagę. Ja podczas czytania roztopiłam się niczym masło w gorącym mleku i wiem, że każdy poczuje się tak samo. Pisana z perspektywy postaci, myśli oddzielone innym drukiem, duża czcionka i setki tysięcy emocji, które się na was przeleją. Prawdziwa petarda w spodniach!