Kiedy Ivan i Marianne zostają przysypani przez lawinę, Thea obawia się najgorszego. Dni mijają. Jej dziecko szczęśliwie się odnajduje, ale wygląda na to, że żywioł pochłonął Ivana. Czy jednak ten człowiek zasłużył sobie na taki straszliwy los?
Nagle wydało jej się, że ktoś ją woła. Cichutko, niemal szeptem.
- Theo! Theo, pomóż mi...
Odwróciła się i spojrzała na rumowisko. Czy to on? A może to wiatr? Nie, to niemożliwe by Ivan przeżył. Żadna ludzka istota nie wyszłaby z tej katastrofy cało...