Przeczytane
Współpraca
Czasem się zdarza tak, że jesteśmy pod wrażeniem jakiejś lektury długo po jej przeczytaniu. Niby fabuła opowiada o pozornie nieistotnych sprawach, niby bohaterowie za nic nie chcą przypominać nas samych. Ale... Właśnie to coś sprawia, że taka powieść zapada w pamięć na długo i nie sposób nie porównywać tejże publikacji, do innych podobnych. Mam ten "kłopot" gdy czytam Irvinga, to samo wrażenie pozostaje po przeczytaniu obojętnie której powieści Philpa Rotha.
"Teatr Sabata", to bodajże najsłynniejszy twór tego artysty. Od jej powstania minęło ponad dwadzieścia lat, jednak nadal powieść ta jest popularna. Sam autor twierdzi, że należy ona do jego ulubionych dzieł, mimo tego że wielu czytelników twierdzi, że nienawidzi tej powieści. Nie mnie to oceniać, dla mnie to znakomity przykład literatury, o czymś. A to już wiele.
Główny temat to oczywiście ludzka seksualność, pożądanie i nie łatwe relacje między-zdawałoby się znacząco różniącymi się od siebie osobnikami. Roth jak zwykle lawiruje między tym co piękne, dajmy na to uczucie, a tym o czym większość nie zamierza opowiadać. W tym przypadku jest to dziki seks. Nie zmienia to faktu że autor znakomicie operuje słowem. I to co może wydawać się wulgarne, potrafi przedstawić w sposób, który, na prawdę nie razi czytelnika. Pozostaje mi polecić, zachęcić do lektury.