“Hej Bieszczady, hej Bieszczady..” Kasia Fiołek po raz kolejny zabiera nas do jednej z najpiękniejszych polskich krain. Czas znów pospacerować po Bieszczadzkich połoninach, zajrzeć do biblioteki w Lesku, zmarznąć w zimowym klimacie i obejrzeć najpiękniejszą z zorzy.
Liliana po ciężkim rozwodzie postanawia zmienić swoje życie i zostawić Warszawę, znajomi i matka sądzą, że to tylko chwilowy kaprys. Jednak Liliana z czasem zaczyna czuć, że stary, tajemniczy dom, w którym zamieszkała powoli staje się jej miejscem na ziemi.
Bieszczady stają się dla niej spokojną przystanią, choć jej Warszawski nos i wrażliwość odkrywają pewne tajemnice, które sprawią, że nie będzie mogła czuć się całkowicie bezpiecznie.
Piotr jest mężczyznom ostrożnym i zamkniętym w sobie, jednak Liliana budzi w nim dawno zapomniane uczucia. Lila się boi, nie chce wchodzić w nowy związek, jednak młody stolarz krok po kroku przebija się przez jej mury i zdobywa zaufanie.
Kolejny raz zostałam rozkochana w historii stworzonej przez panią Kasię, przepiękne widoki, cudowni bohaterowie, zabawne sytuacje i wielkie emocje, to wszystko włożone między karty rewelacyjnej książki. Uwielbiam lekkie pióro Kasi, autentyczność z jaką tworzy, i lekkie poczucie humoru. Jej postaci, choć często mocno doświadczone przez los przechodzą przemianę, realną przemianę a ich serca zostają naprawione a nasze otulone ciepłą kołderką. Tym razem poznajemy Bieszczady z ...