Lubię sagi, związuję się z bohaterami, z niecierpliwością czekam na ich dalsze losy, przeżywam ich niepowodzenia, cieszę się sukcesami. Cykl Wydziedziczone oczarował mnie już od pierwszego tomu, byłam nim zachwycona i jak najszybciej chciałam poznawać dalsze losy Józi. Prostej dziewczyny we wsi, bękarta, którego każdy wytykał palcami, nawet własna matka nie potrafiła okazać jej miłości, a ojczym wręcz jej nienawidził. Kochająca babcia to skarb, dzięki niej Józia chodziła do szkoły, a później została służką w Krakowie. Polubiłam tą postać, ciężką pracą i życiową pokorą bardzo dużo osiągnęła, mimo że los rzucał jej kłody pod nogi.
W trzecim tomie Józia świetnie sobie radzi w wielkim mieście, pracuje dla pana Wawrzyńca, często przesiaduje w jego antykwariacie, czyta, uczestniczy w rozmowach, prowadzi bogate życie kulturalne. Ona zwykła dziewczyna, dla niektórych bękart, radzi sobie o wiele lepiej, niż Ci co ją wytykali palcami. Kiedy Wawrzyniec umiera znowu staje na życiowym zakręcie, ale opatrzność nad nią czuwa. W tym tomie jej życie opowiada krewna, która dziedziczy słynny kufer Józi, nie mogę zdradzić w jaki sposób z nią spowinowacona, gdyż odebrałabym Wam przyjemność czytania, to jedna z tajemnic, które rozwiążą się w trakcie książki.
Jest to bardzo wartościowa saga historyczna, pięknie opowiedziana, nie brakuje tu poetów, malarzy, całego życia kulturalnego z Krakowa XIX wieku. Najbardziej było mi przykro, że historia Józi skończyła się wraz z tr...