Pani Wahlberg, w moim odczuciu utrzymuje swój stały poziom. Widzę, że moje oceny jej książek oscylują pomiędzy pięć, a sześć gwiazdek. Nie inaczej będzie i tym razem. "Szpital", to dobra książka, jednak bez wzdychania z zachwytu.
Veronika Lundborg i Claes Claesson właśnie wracają z podróży poślubnej, mała Klara ma półtora roku i też zaczyna nowy rozdział swego życia w przedszkolu. Claes tęskni za pracą i cieszy się, że wkrótce do niej wróci. Wydaje się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jednak zgodnie z prawem Murphy’ego, które mówi, że jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle, "porządek" zaczyna się sypać w momencie kiedy ktoś napada starszą córkę Veroniki i dziewczyna mocno pobita trafia do szpitala.
Jednocześnie, policja dostaje zgłoszenie o zaginięciu pewnego starszego pana, który pojechał do szpitala na badania i zniknął.
Tym razem autorka, prócz zestawu stałych "narzekań" na wieczne nierówności między kobietami i mężczyznami, pokazuje, że zemsta potrafi długo kiełkować i dojrzewać latami, zwłaszcza w zaburzonym umyśle. Oraz to, że krzywdzone dzieci, dorastają i też krzywdzą.
Bardzo mi zabrakło rozwinięcia wątku Filippy, jednak musiałby to być wątek psychologiczny, a pani Wahlberg, z tego co się orientuję, jest ginekologiem i "ginekologicznie" książka sprawdza się doskonale. Widać, że w tym temacie autorka wie, co pisze.