Celaena Sardothien - osiemnastoletnia, płatna Zabójczyni, skazana na przymusowe prace niewolnicze w kopalni soli Endovier, otrzymuje od życia szansę, aby wydostać się z tego okropnego miejsca. Odnajduje ją książę Dorian będący synem obecnie panującego monarchy. Proponuje jej udział w turnieju o tytuł Obrońcy Króla. Nie jest to jednak zwykły turniej. Udział w nim biorą sami profesjonaliści, znający się na zabójstwach, kradzieżach, truciznach i innych niebezpiecznych praktykach. Jeśli Celeanie udałoby się wygrać, po odsłużeniu czterech lat dla Króla, byłaby wolnym człowiekiem. W związku z tym, że nie ma nic do stracenia, a wiele do zyskania podejmuje wyzwanie i po zamieszkaniu w jednej z komnat zamku rozpoczyna przygotowania do turnieju. W trakcie zawodów zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które rzucają cień podejrzeń na prawidłowy przebieg turnieju. W przeddzień Prób lub bezpośrednio po nich giną uczestnicy turnieju. Nikt nie jest w stanie wyjaśnić kto jest sprawcą tych okrutnych morderstw. Czy Celeanie uda się wygrać turniej?
Książkę czytało się bardzo przyjemnie, jednak czytając ją bezpośrednio po przeczytaniu serii słynnych "Dworów..." nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia. Pamiętać należy jednak, że autorka pisała książkę w wieku zaledwie 16 lat czym wzbudziła we mnie szczery podziw. Brakowało mi w tej części rozbudowania relacji pomiędzy Celeaną, a... no właśnie. Kolejna rzecz, która nie do końca przypadła mi do gustu to dziwna relacja pomiędzy dziewczyną, a dwójką zainteresowanych nią mężczyzn. Jakoś ten "trójkąt" do mnie nie przemówił i ciekawa jestem, jak to zostanie rozwiązane zwłaszcza, że ów dwaj adoratorzy są najlepszymi przyjaciółmi. Zaskoczył mnie również wątek magii, który pojawił się niespodziewanie, jednak miał spory wpływ na zakończenie historii. Co do samego turnieju to spodziewałam się czegoś nieco innego. Rozpoczynając książkę miałam wrażenie, że będzie to morderczy turniej na śmierć i życie. Natomiast ten okazał się zwykłym torem przeszkód, z wyjątkiem ostatniego pojedynku.