Nagle do Cyrila Gordona dotarły słowa: "Ogłaszam was mężem i żoną...". Chwilę potem, gdy usłyszał: "Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela...", było już po wszystkim... W końcu dotarło do niego, że to był jego ślub! Że od początku uroczystości był nie świadkiem, jak mu się cały czas wydawało, ale panem młodym! Gorączkowo szukał ratunku, lecz było zbyt późno, by wyjaśnić tę niecodzienną pomyłkę. Poza tym ksiądz, świadkowie, zaproszeni goście, wszyscy oni zdawali się być szczęśliwi... Jedynie panna młoda... Od początku uroczystości sprawiała wrażenie przygnębionej i chyba nie mniej zaskoczonej niż jej niespodziewany... mąż. Cyril zastanawiał się, czy nie śni, chcąc wyjaśnić przyczynę tej dziwnej pomyłki... Szukał przecież schronienia... Uciekał z ważną wiadomością... Miał do spełnienia misję... Gdy tymczasem los związał go z nieznaną kobietą i uwikłał w pełną niespodzianek poślubną podróż...