Ja, jako przykładna okładkowa sroka, musiałam, po prostu musiałam zajrzeć do tej książki. Ponadto zapewnienie wydawcy, że autor ma być objawieniem literackim, jakiego od lat nie było, dodatkowo zachęciło mnie do lektury. Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dziwnej, absurdalnej a jednocześnie wciągającej książki.
"Suplementy siostry Flory" to nieoczywista i dość przewrotna historia zamieszania w klasztorze karmelitanek, gdzie walka o władzę między siostrami zakonnymi miesza się z wieloma innymi wątkami, a wszystko autor przedstawia nam w formie psalmu, który napisany jest w dość dziwnym, archaicznym stylu. To właśnie ten język może być dla wielu czytelników trudny w odbiorze, lecz trzeba po prostu przestawić się na taki odbiór i później idzie już lekko. A najdziwniejsze jest to, że znakomicie czyta się tę książkę na głos! Zaskakuje nie tylko czytającego, ale też odbiorców, którzy są w pobliżu. Gdy ja czytałam fragmenty głośno, moje małe wnuczki, które przysłuchiwały się, układając puzzle, zaśmiewały się do łez. Zdaję sobie sprawę, ze niewiele z tego rozumiały, ale sam melodyjny tekst bardzo im się podobał.
"Zważ, zastanów się nad sobą, że jak wpływu na bieg spraw rozmaitych mieć nie mamy, tak sprawy rozmaite, na które powiesz: przyziemne, okazać się mogą fundamentalnymi, jako że na cząstkę ich jeno wpływ mieć możemy, choć myśleć można przecież: mieć nie mamy i nigdy nie mieliśmy, i mieć nie będziemy... ach! robi się gorzko, a wszystko idzie sobie właściwym przewrotnym rytmem amen†"
Tak naprawdę nie wiadomo dlaczego akurat siostra Flora znalazła się w klasztorze karmelitanek bosych, lecz gdy uważnie przeczytamy tę książkę, to może się tego dowiemy. Jedna z postaci mającej duży wpływ na historię jest... krowa Gwiazdula, pełniąca tu rolę dość ważną. Zbuntowana Matka Boska namiesza niesamowicie w tej opowieści, aż nieprzekładalne święto trzeba przesunąć a także zmienić czas... kiszenia kapusty.
Wiara konkuruje z interesem i do końca nikt nie wie, co jest ważniejsze.
Pomysł ciekawy, niebanalny, myślę, że warto poznać tę debiutancką książkę, eksperymentalną twórczość, która dość rzadko ukazuje się na rynku czytelniczym.
Dzięki Bonito i serwisowi Dobre Chwile miałam okazję poznać nowego rodzimego autora.