To moje pierwsze spotkanie z tym autorem.
Zacznę jednak od tego, co przykuło moją uwagę, czyli ... mrocznej okładki z barwionymi brzegami. Czarno - białe początki rozdziałów z zamieszczonymi cytatami też nadawały odpowiedniego klimatu.
W placówce w miasteczku Coolcull (Irlandia) mieszkali wymagający opieki rezydenci.
John, Fiona i Michael oraz nieżyjący już Kelly i Jason. Koordynatorką była tu Amy.
Bartosz przyleciał tu do pracy jako wolontariusz. Pracował dużo, został szybko zaakceptowany przez rezydentów i dzięki temu dowiedział się o "czymś" a resztę doczytał w internecie. To irlandzki mit o karczmarzu Da Derga, królu i trzech jeźdźcach.
Wraz z nim pracowali Nino (Francuz) i Sammy (Niemka). Każde z nich, chociaż młodzi, miało swoją osobistą historię i przerażające sny, w których spotykali Śmierć (bogini Jabme-Akka).
Do czego oni wszyscy byli jej potrzebni?
...
Zaskakujące wydarzenia nie z tej ziemi. Nierealne, ale jednocześnie istniejące postaci. Mitologiczna klątwa. Potyczki z demonami. Kotka wiedźma. Strychnica. Historia Irlandii. Tajemnice i gry. Kłamstwa. Rywalizacja. Poświęcenie.
...
Bohaterowie tej książki to w większości osoby specyficzne, na swój sposób niezwykłe. Dzięki nim mamy możliwość poznania innego, odmiennego sposobu postrzegania rzeczywistości, odbierania i reagowania na otaczające bodźce, zdarzenia, ich lęków i fobii, ale też zainteresowań i pasji, ogromnej odwagi i woli walki.
...
Opowieść chwilami była...dziwna...(nie wiem jak to inaczej określić). Było to celowe działanie autora oczywiście. W tej książce wszystko było "po coś". Chociaż, nie ukrywam, nie była to lektura prosta i łatwa w czytaniu. Były momenty, gdy chciałam ją odłożyć. Moja ciekawość jednak zwyciężała.