Po przeczytaniu mogę powiedzieć, że cieszę, że taka książka powstała. Straż Graniczna jest niedoceniana. Nieco zapomniana, aczkolwiek sytuacja na granicy z Białorusią trochę ją odkurzyła.
16 rozdziałów materiału. 16 rozdziałów, które pokazują, że to ciężka, żmudna, niebezpieczna, stresująca i bardzo odpowiedzialna praca. Praca w różnych warunkach pogodowych i pełna poświęcenia. Wielogodzinne szkolenia, kursy, nieustanna gotowość, wiele wyrzeczeń. Współpraca z Interpolem, Europolem. Przemyt, nielegalne migracje. Raz będzie szybki pościg za przemytnikiem, innym razem wielogodzinne czekanie w ukryciu Wyjście na patrol to ryzyko, bo być może spotkają zabłąkanego turystę, a może trafią na niebezpiecznego i uzbrojonego kryminalistę. Nie wiedzą, czy wrócą ze służby, gdy na nią wychodzą.
Straż graniczna jest bardzo ważna.
Atutem są opowieści pograniczników, wspomnienia, refleksje.
Małym minusikiem jest to, że kiedy autorka zaczyna pisać o przemycie ludzi, towarów to robi się bardzo statystycznie, sucho i liczbowo. Po prostu jest trochę nudno.
Zaskoczenie dla mnie było, że do większości przerzutów dochodzi na Podkarpaciu.
Lubię książki, z których czegoś nowego się dowiaduję. Ta taka jest!
Polecam i jeszcze bardziej doceniam SG.
A jak znacie serial „Wataha” to jest też mały smaczek w postaci wywiadu z aktorem wcielającym się w Wiktora Rebrowa.