Nawet nie macie pojęcia jak bardzo szczęśliwa jestem, kiedy przychodzi moment, w którym mogę pochwalić się i napisać kilka słów na temat mojego patronatu, którego uwielbiam całym sercem. Dzisiejsza recenzja patronacka dotyczy książki z cudownego wydawnictwa Dwukropek, a mowa o „Roryk. Sprawa czerwonej ważki” autorstwa Olivera Schlicka. Jeżeli nie czytaliście pierwszego tomu, to nic straconego możecie czytać tom drugi, bo to nowa przygoda Roryka i Matyldy, lecz kilka sytuacji miały miejsce w pierwszym tomie (nie wpływają na akcje, ale trochę tłumaczą np. kto, kim jest lub dlaczego ktoś z kimś jest itp.).
W pierwszej części pisałam, że moją ulubienicą jest Matylda no ta dwunastoletnia dziewczynka tak mi w głowie weszła, że uśmiecham się na sam dźwięk tego imienia. Rozbrajająco i bez wyrzutów sumienia potrafi zjednać sobie nawet tych, którzy są czarnymi bohaterami. Roryk totalne przeciwieństwo Matyldy, a jeżeli dołożyć nazwisko Nie śmiał to mamy bombę wpadek i dziwnych sytuacji, w których Nie śmiał nie będzie wiedział, jak się za coś wziąć. Standardowo zachęcam do zapoznania się z opisem, no chyba że lubisz być zaskoczony (tak jak ja).
Książka porusza też inne kwestie m.in. coś takiego, jak nieśmiałość danej osoby, lęk przed czymś lub kimś etc. Warto pokazać naszym pociechom takie książki, które są bardzo wartościowe. Ważka, jaką widzicie na okładce jest tam nie bez powodu i niesie ze sobą mnóstwo zagadek krępujących sytuacji, w których Roryk będzie grał pierws...