Przeczytane
Czytane wielokrotnie
Biblioteka domowa
przeczytane przed 2015 rokiem
przeczytane 2015
W jednej książce dwie powieści: „Sowa, córka piekarza” i „Nawrócony w Jaffie”. Jak zwykle, trudno wystawić jedną ocenę dwóm różnym utworom. Co je łączy? Bohaterowie o zjechanej psychice. Beznadziejność sytuacji. Świat bez szczęścia, dobra, współczucia. A w moim przypadku, oprócz ucisku w żołądku, nieudany powrót. Tak, to pierwszy z moich literackich powrotów, w którym odnalazłam znacznie mniej, niż w trakcie dawnej lektury. Zawód. Tym silniejszy, że dotyczy twórczości jednego z idoli mojej młodości… Pamiętam, że obie pozycje miały u mnie bardzo wysokie notowania, zwłaszcza „Sowa…”. Teraz brakowało mi tamtego zafascynowania. Teraz, hm, wyszło tak sobie…
„Sowa, córka piekarza”
„I jeśli będziesz mógł, to nie zostawiaj za sobą nawet pustego miejsca, gdyż puste miejsce może coś oznaczać, a ty i ja nie oznaczamy niczego”.
Ludzie. Źli. Okrutni. Cyniczni. Destrukcyjni. Bez celu. Bez marzeń. Nieszczęśliwi. Przesiąknięci nieszczęściem. Oczekujący na śmierć. Starsi, w których wojna i czasy powojenne zabiły wszystko, co ludzkie. Młodsi, wychowani wśród wojny i przestępstw pierwszych lat komunizmu, w których to, co ludzkie, nie zdążyło się narodzić, żyjący tak, że „nie mają po kim płakać, ani kogo żałować”. I chora gra w trójkąt miłosny, gdzie dwie postaci są rzeczywistymi uczestnikami dramatu (romansu), a trzecia jest tutaj tylko ze względu na zdolności aktorskie przy fizycznym podobieństwie do odsiadującego karę śmierci faktycznego uczestnika trójkąta.
...