Drogi Adamie, jak pewnie pamiętasz, Orfeusz został rozszarpany przez ogarnięte dionizyjskim szałem kobiety trackie, a jego głowa wrzucona do rzeki. Była to kara za szerzenie kultu apollińskiego w Tracji, krainie Dionizosa. Rzeka poniosła głowę Orfeusza do morza, a morskie fale wyrzuciły ją niedaleko świątyni Dionizosa na wyspie Lesbos. Tutaj zaczęła przepowiadać przyszłość. Pęczniał od złota skarbiec świątyni boga mordercy, rosła jego chwała. Biedniały wyrocznie apollińskie. Rozgniewany Apollo stanął przed głową Orfeusza i rzekł: Znudził mnie twój śpiew. Zamilknij! I skamieniało słowo w ustach poety i zastygło w czasie.
Gdzie mitu przewrotność? Apollo nie mówi do poety - umrzyj. Bóg poezji każe poecie zamilknąć. Orfeusz nawet po śmierci musi pracować na chwałę Dionizosa, swojego mordercy.
Popatrz, drogi Adamie - jak trudno odkryć zakryte w poczynaniach bogów...
Gdzie mitu przewrotność? Apollo nie mówi do poety - umrzyj. Bóg poezji każe poecie zamilknąć. Orfeusz nawet po śmierci musi pracować na chwałę Dionizosa, swojego mordercy.
Popatrz, drogi Adamie - jak trudno odkryć zakryte w poczynaniach bogów...
Fragment listu Adama Kawy do prof. Adama K.
Z dnia 28 października 2000 roku
Z dnia 28 października 2000 roku