„Słoneczny szkielet” Mike McCormak jest książką inną niż wszystkie, które miałam okazję do tej pory czytać. Nie jest to lektura łatwa, gdyż została napisana jednym, niezwykle długim zdaniem, które trwa przez ponad trzysta stron książki.
Główny bohater powieści- Marcus, opowiada nam o przyziemnych sytuacjach życia, które spotykają każdego człowieka. Całość ma na celu odszukanie sensu życia człowieka. Mężczyzna, który jest inżynierem, każdego dnia jest również mężem, ojcem, synem, analizuje swoje życie, przemierza przez jego zwyczajne sytuacje, w których dostrzega piękno istnienia i bez zbędnych ulepszeń i udogodnień odszukuje szczęście w małych, prostych rzeczach.
Książka, która nie jest łatwa do czytania, bo nie oszukujmy się, ale w większości szukamy podziałów na krótkie rozdziały, dla zwyczajnego zwiększenia komfortu czytania. Tutaj tego nie znajdziemy, co więcej przez tyle stron powieści nie znajdziemy nawet jednej kropki. Znajdziemy za to dużo cenniejsze rzeczy, znajdziemy radość, docenianie, miłość i świadomość. Każdy dzień jest wyjątkowy, a nasze życie składa się z drobnych, niedostrzegalnych gestów, które złożone w całość nas uszczęśliwiają.
Jest to wyjątkowa, bardzo piękna historia, która z pewnością na bardzo długo zostanie w mojej głowie i którą bardzo serdecznie wszystkim polecam, bo warto!