Na zamku w Piaskowej Skale zostaje zamordowana kelnerka, miejscowa wdowa rozpoczyna śledztwo, pomaga jej zakonnica i policjant.
Zaczęło się dość dobrze, niestety w całości to dla mnie jeden wielki zawód. Miała być lekka komedia kryminalna, kryminał to może był, ale humoru nie widziałam wcale. Sama intryga żywcem przeniesiona z Christie, starsza pani, zabójstwo, wtrącanie się do śledztwa i przebłysk geniuszu. Niestety tutaj nie ma tej lekkości zawiłych rozważań. Dla niecierpliwych dwa ostatnie rozdziały – cała intryga i jej przebieg. Wdowa wprawiała mnie w irytację, nie mam nic przeciwko starszym paniom, ale bez przesady, ta już ma swoje „ego” chyba na granicy z rzeczywistością, a jej zapędy pouczania…… Dodatkowo, wiem może to był zamysł, ale ilość potraw to prawie pół książki i powtórzenia – czy czytelnik jest naprawdę, na tyle niekumany, że co chwilę musi być informowany o tym samym? Ja niestety jestem zawiedziona, mimo, że nie nastawiłam się na arcydzieło, ale liczyłam trochę na rozrywkę