Opinia na temat książki Śleboda

EK
@EwaK. · 2022-05-20 10:57:10
Przeczytane
Ależ mi się podobało! Kuźmińscy zdetronizowali w moim rankingu większość polskich i amerykańskich twórców kryminałów. Bo „Śleboda” jest urocza, ma dla mnie walor sentymentalno-geograficzny i edukacyjny. Nie nudzi mnie, a inspiruje. Zaraz się biorę za następne tomy.

Najbardziej lubię takie książki, które pokazują jakiś kawałek nieznanej mi rzeczywistości i prowokują do samodzielnego przestudiowania tematu, czyli samokształcenia. A to w kryminałach nieczęsta sprawa.Tu natknęłam się na Goralenvolk, o którym tylko gdzieś mi tam dzwoniło. Wskutek lektury - pogrzebałam, potropiłam, poczytałam i jestem prawie ekspertem w temacie. Za historią nigdy nie przepadałam, a jak powiedział Bastian - jeden z głównych bohaterów - „skąd niby miałam wiedzieć? W szkole o tym nie uczyli". A teraz, proszę bardzo: powiat nowotarski, Goralenfuhrer Krzeptowski, Szatkowski, Hans Frank, złota ciupaga, niebieskie kenkarty, próba utworzenia góralskich oddziałów SS, splamiony góralski honor ze strachu, dla zysku, uniknięcia nędzy, dla bezpieczeństwa.
I ta inspiracja i nieoczekiwanie pozyskana wiedza to dla mnie największa, niewymierna wartość książki. Ale nie jedyna.

Fabuła i intryga kryminalna - niebanalna, autorzy mylą tropy, zwodzą czytelnika, mieszają wątki, prawie do końca nie wiadomo o co chodzi. Miejscowa policja wprawdzie trochę gapowata (gdzie im tam do Harego Hola, duetu Rizoli-Izles, czy Blomkwist-Salander), ale w końcu dają radę. Udaje się to dzięki pomocy dwójki amatorów, głównych bohaterów: Anki - młodego antropologa, a zarazem sfrustrowanej, niezadowolonej z życia dziewczyny oraz dziennikarza Bastiana, równocześnie egoistycznego, bezczelnego cwaniaka. I to są jedyni bohaterowie, którzy nie budzą mojej sympatii, no cóż, ale nie każdy musi. Przy okazji garść informacji o tajnikach pracy dziennikarza tabloidowego, trochę o codzienności pracy policji, firmy eventowej, właściciela pensjonatu.

A na okrasę to, co w książce urzeka najbardziej. U schyłku lata zostałam zabrana na Podhale, z jego klimatem, widokami, potokami, dziką przyrodą, do lasu, na górskie zbocza, na skraj przepaści. Przyroda, szlaki, niedostępne miejsca. Rozmarzyłam się.
A przy okazji również Tatry inne niż w przewodnikach, przypudrowane, czyli góry i klimat wykreowane dla turystów, którzy mają przyjechać, być zadowoleni i przede wszystkim zostawić dutki. Na turystycznych szlakach pańcie w klapkach, tłumy ceprów na Krupówkach i górskich szlakach, pseudogóralska kuchnia z podrabianymi oscypkami i góralburgerem, miejscowe bandziory opanowujące dyskoteki, góralski marketing i eventy organizowane przez przedsiębiorczych mieszkańców, krajobraz oszpecony dziesiątkami bilboardów To taka łyżka dziegciu we współczesnym folkbiznesie, gdzie góralska tożsamość przegrywa ze względami ekonomicznymi.

Na szczęście niemało góralszczyzny w Murzasichlu zostało. Gwara, przyśpiewki, opowieści, wysokoprocentowa śliwowica, starsze pokolenie hołubione przez młodzież, regionalne stroje, a nawet Podhalańska Grupa Rekonstrukcyjna, która ma ocalić to, co prawdziwe i wartościowe od zapomnienia. Gotują, śpiewają, bajają, haftują i gotują, jak to dawniej bywało. Zgodnie z filozofią starych góralek wychodzą np. z założenia, że „kluska nie jest do tego, żeby smakować, tylko żeby ją jeść”.

Góralskość to też ludzie, mieszkają tu od lat. Wieś z pozoru spokojna, gdzie każdy zna każdego, każdy wszystko wie, ale z powodu solidarności tajemnic nikt nie zdradzi, szczególnie tych wstydliwych. Widać góralską dumę i upór, niechęć do spoufalania z obcymi, przywiązanie do ojcowizny i tradycji. I cudowna, pełna tajemnic Babońka, wpisujący się w miejscowy koloryt Romuś, kapela, gospodynie kwater i gaździny. Ależ koloryt. I najpiękniejsza dla mnie scena - pogrzebu, gdzie rzewnie zagrały skrzypki.

W powieści słychać góralską muzykę, gwarę, bajania i przypowieści. Część książki przeczytałam, część wysłuchałam. Ze względu na gwarę łatwiej się słucha niż czyta.

Tak bardzo mi się podobało, że nie wspominam o drobnych niedociągnięciach, które mi zazgrzytały. Nie są warte uwagi.
Ocena:
Data przeczytania: 2020-09-12
× 2 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Śleboda
2 wydania
Śleboda
Michał Kuźmiński, Małgorzata Kuźmińska
7.4/10
Cykl: Anna Serafin, Sebastian Strzygoń, tom 1
Seria: Ślady zbrodni

Anka Serafin, młoda doktor antropologii z Krakowa, jedzie w Tatry, by szukać własnej tożsamości. Znajduje trupa. Zmasakrowane zwłoki z Doliny Suchej Wody należą do starego górala Jana Ślebody. Jego hi...

Komentarze

Pozostałe opinie

Długo krążyłam wokół tego nazwiska autorów aż wreszcie ich książka trafiła w moje ręce. Początek nudny i niemrawy. Tak naprawdę akcja rozkręca się po połowie, zaczyna rosnąć napięcie i pojawiają się ...

Świetna rzecz. Zawsze lubiłam takie opowieści, które zaglądają pod podszewkę. To może być małe miasteczko, miejscowość turystyczna, lunapark, rodzinna kamienica czy cokolwiek co wydawałoby się, że do...

Dobra książka. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Kuźmińskich nie licząc krótkich opowiadań w cyklach Opowiem ci o zbrodni. Jednak po tych krótkich opowiadaniach miałam dość duże oczekiwania no i ...

@_books_and_dog_@_books_and_dog_

„Śleboda” jest bardzo ciekawym połączeniem kryminału z wątkami historycznymi i etnograficznymi. Główny wątek kryminalny nie jest wydumany i zgrabnie łączy się z przeszłością. Anna Serafin przyjeżdża...