W książce "Siedem lat później" autorka porusza temat zdrady po kilku latach małżeństwa. Czy i na ile można ufać mężczyźnie? Mężowi?
Emily Giffin poddaje w wątpliwość fakt, że nawet najsłodszy, najmilszy, najlepszy (najbardziej wzorcowy mąż i ojciec) może ulec wdziękom innej kobiety.
Nie chcąc za dużo zdradzać z fabuły książki, nie opiszę wielu szczegółów dotyczących samych bohaterów. W zamian to, co sądzę o samej opowieści.
Podobał mi się w tej książce sposób w jaki autorka przedstawia emocje bohaterów. Ich myśli. Lubię czytać o tym, jak bohaterowie reagują na różne spotykające ich sytuacje. To trzecia książka Giffin (Po "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego"), gdzie mogłam właśnie wczuć się w wachlarz emocji towarzyszącym bohaterom. I tak, mamy tu: uczucia kobiety podejrzewającej zdradę, emocje towarzyszące zauroczonej kobiecie, gdy poznaje żonatego mężczyznę (przy tym jej obawy i wątpliwości czy się nie wycofać). Bardzo podobnie jak w dwóch wcześniej wymienionych tytułach, z tym, że tutaj mamy nieco inną sytuację.
Czytelnik staje się cichym obserwatorem zarówno rodzącej się "nowej miłości", jak i rozpadającego się małżeństwa. Dwie kobiety: jedna, która czuje, że żyje, bo znów ktoś ją pokochał. Druga, której życie właśnie się zawaliło w drobny mak, przekonana, że już nic nie będzie takie jak dawniej. W tym wszystkim także mężczyzna, szanowany obywatel, lekarz, rozdarty między miłością do swoich dzieci, a rodzącym się ...