Czytając książkę, miałam wrażenie jakbym zaraz chciała trzasnąć głównego bohatera. Nie lubię, wręcz nienawidzę osób które tak traktują swój organizm, swoje życie, które mają tylko jedno. Bo są tacy, którzy muszą walczyć o każdy dzień, a tutaj... pokazane jest coś, czego nie cierpię.
Nie ukrywam, wiele razy komentowałam na głos, jak coś mi się nie podobało - reakcja ludzi, siedzących obok mnie, bezcenna. Jednak czytanie w transporcie publicznym takie może mieć skutki - że musiałam jednej pani opowiedzieć o czym czytać haha.
Bohaterowie pięknie ukazani, opisane historie wyglądały jak prawdziwe. Tutaj nie mam żadnego minusa, a wręcz wielki plus - wiele ludzi nie wie, jak to wszystko wygląda, jak ludzie muszą się zmagać z nałogami, a autorka pięknie nam to ukazała. Nawet ja czegoś nowego się nauczyłam - nie licząc tego, aby w komunikacji nie komentować na głos. Minusem jednak jest to, jak taki wielki, potężny i niestabilny Shadow, stał się praktycznie z dnia na dzień "miękką kluchą". Może i takie rzeczy zdarzają się na co dzień ale nie koniecznie w tak wielu przypadkach, jednak w książce jakoś mi to nie pasowało. Bardziej by odpowiadało, gdyby ta jego miłość rosła stopniowo - może książka byłaby bardziej obszerniejsza, ale dla czytelnika to nie powinien być problem.
Książkę polecam z całego serca, tak i tą, jak i inne pozycje autorki - bo jest i o wiele więcej.