„Serenada zmierzchu”, to trzecia część serii „Pieśń Alaski” amerykańskiej pisarki Tracie Peterson. Książka ta zamyka trylogię poświęconą rodzinie Lindquistów. Muszę przyznać, że ich dzieje mocno chwyciły mnie za serce i sprawiły, że chętnie przeczytałam całą powieść. Akcja opowieści toczy się na początku XX wieku w Sitce. Britta młoda utalentowana skrzypaczka w wyniku zawodu miłosnego opuszcza swoje rodzinne strony. Pragnie uporać się ze swymi uczuciami. Podczas swojego wyjazdu do Europy poznaje znanego dyrygenta, który proponuje jej posadę pierwszej skrzypaczki oraz prosi o rękę. Dziewczyna bije się z myślami, nadal kocha dawnego ukochanego – Juriego. Z drugiej strony nie może na niego czekać musi zacząć żyć własnym życiem. Postanawia odwiedzić rodziców i zastanowić się nad własnymi rozterkami. Na miejscu przeżywa liczne rozterki wewnętrzne, zmaga się z nurtującymi ją wątpliwościami. Stara się za wszelką cenę znaleźć właściwe rozwiązanie. Podejmując decyzję o powrocie nie zdawała sobie sprawy jak bardzo zmieni się jej życie, ponieważ do Sitki przyjeżdża także Juri. Wygrał nierówną walkę z hazardem i alkoholizmem, powrócił, aby zaopiekować się własną rodziną, jednak nie była ona taka sama jak w momencie jego wyjazdu. Bohaterowie na nowo próbują ułożyć sobie życie, nie jest to takie proste po tym wszystkim co ich spotkało. Tracie Peterson porywa swoim stylem, pomysłowością, ale przede wszystkim potrafi skłonić do myślenia. Nie pisze banalnej książki o miłości, pokazuje jak należy o nią dbać. Wydawać, by się mogło, że końcem każdego opowiadania jest małżeństwo, mało kto pisze o tym, że należy tą miłość chwycić w ręce i wspólnie nieść. Nie można się poddać i zdezerterować. Trzeba się wspierać i liczyć na pomoc Opatrzności. Autorka opowiedziała w piękny i porywający sposób o ludzkich uczuciach, pragnieniach i marzeniach. W życiu głównych bohaterów istotną rolę odgrywa Bóg, to w nim odnajdują zaufanie i nadzieje. To On jest dla nich bezpiecznym schronieniem, do którego mogą się udać w chwilach załamania. Nie powiem dla mnie istotny jest wygląd okładki, a tutaj jest przepiękna. Sprawia, że nasz wzrok zatrzymuje się na niej na dłużej. Dodatkowo świetny styl pisarki czyni tą książkę niezwykle ciekawą. Oczywiście, pojawiają się treści religijne, które zapewne niektórym mogą przeszkadzać. W tym przypadku są one największą wartością, nadają sens całości. Podróż do Sitki była ciekawym doświadczeniem na pewno wrócę do tej pozycji jeszcze raz. Bo ciepło jakie od niej bije ogrzewa serduszko w zimowe wieczory.