Po lekturze “Snu o drzewie” Mai Lunde jedno jest pewne - muszę sięgnąć po trzy poprzednie tytuły tej autorki! Wspomniany “Sen” jest bowiem zwieńczeniem kwartetu, a sądząc po części finałowej - jest to niezwykły cykl opisujący losy ludzi na tle druzgocących przemian społecznych i środowiskowych.
Lunde potrafi pięknie opowiadać, jednak stworzony przez nią świat jest lądem dogorywającym, to brutalny pejzaż wyjałowionej ziemi, gdzie nic nie rośnie, nie kwitnie, nie pachnie. Miejsce, w które przenosi nas jej powieść to krajobraz dotknięty katastrofą.
Tommy, wraz z babką, ojcem i dwoma młodszymi braćmi dorasta między górami Spitzbergen. Żywot tu jest wymagający, ale niewielka społeczność podejmuje trud odcięcia się od cywilizacji, by przez swoją izolację kontynuować związek z wyniszczoną coraz mocniej naturą. Jednak niespodziewanie nadchodzi epidemia, która całkowicie odwraca życie tej rodziny.
Paralelnie poznajemy historię genialnego biologa i genetyka, który- aby zapobiec klęskom głodu- stworzył pierwszy na świecie bank bulw, orzechów, ziaren i korzeni. Nikołaj Wawiłow staje się dla młodego chłopaka, jakim jest Tommy, bohaterem i idolem.
Kiedy Tao odbiera sygnał mayday rodzi się w niej nadzieja: na wyspie za kołem podbiegunowym czeka na pomoc trójka dzieci i dwoje nastolatków, mają oni dostęp do globalnego banku nasion. Tylko czy ta szansa na odbudowę dawnej bioróżnorodności przyniesie oczekiwane rezultaty?
“Sen o drzewie” zachwyca językowo, fabularnie, ale chyba przede wszystkim trafia prosto w czytelnicze serce, poprzez emocje, które budzi wobec głównych protagonistów. Współodczuwamy z Tommym każdy kolejny etap życia, pochylamy się nad jego troską o braci, nad zbudzą tak wcześnie sumiennością i poczuciem obowiązku. Smucą nas jego straty, boli otaczająca go samotność..
Jego ostateczne decyzje pozostaną zagadką.
Lunde w swojej porywającej, acz również przerażającej wizji przyszłości, opowiada o zobowiązaniu i odpowiedzialności za planetę, oraz za siebie nawzajem. Wskazuje powiązania międzyludzkie, oraz te dotyczące natury, jej różnorodnych gatunków i ich funkcji. Wszystko jest ze sobą zespolone, a brak kolejnego ogniwa wpływa na los innych. Przeszłość i teraźniejszość tkają wspólnie płótno przyszłości.
Tao wyrusza w poszukiwaniu skarbca nasion, w jej otoczeniu miliony gatunków roślin uległy unicestwieniu. Rakel tak bardzo chciałaby stać się częścią jakiejś większej całości. Tommy śni swój powtarzający się sen..
Wykreowany przez Maję Lunde świat pełen jest ludzi, ale czy i oni nie staną się wkrótce gatunkiem zagrożonym?
Piękna, prowokująca do refleksji opowieść o miłości, odpowiedzialności - za rodzinę, naturę i przyszłość, której wizja przybiera coraz bardziej barwy uschłego drzewa, znalezionego pewnego dnia na plaży przez pięcioletniego chłopca. Zdecydowanie polecam!