Sandrine, początkująca dziennikarka, rozpoczyna karierę w prowincjonalnej gazecie. Z marazmu małego miasteczka wyrywa ją wiadomość o śmierci babci. Kobieta musi udać się na tajemniczą wyspę.
Zarwałam nockę dla tej książki. Po porostu nie potrafiłam jej odłożyć. To było jak świeża, morska bryza na rynku thrillerów. Wyspa, na którą popłynęła Sandrine, kompletnie mnie pochłonęła. Zamknięta społeczność i klaustrofobiczna atmosfera sprawiły, że utknęłam tam i nie potrafiłam uciec. A może nie chciałam wcale uciekać?
O kur zapiał! Jakie to było dobre! Jeszcze zbieram szczenę z podłogi, bo czegoś takiego nigdy wcześniej nie czytałam. Nie dziwię się, że autor został nagrodzony za tę powieść, bo to jest po prostu majstersztyk.
Mam ogromną nadzieję, że ktoś to zekranizuje. To będzie hit!
Właściwie mogłabym tak piać nad „Schronieniami” bez końca. Lepiej jednak odpuszczę i zachęcę Was do czytania. Sprawdźcie sami ile Wasz umysł jest w stanie udźwignąć.