„Koń, jak wszyscy wiedzą, jest najważniejszą częścią rycerza”. To zdanie ze sztuki Jeana Giraudoux (1882-1944) pt. (akt I, scena 2) jest najlepszym mottem dla tego tomu z serii moich książek o rycerzach na wojnie, w podróży i na kwaterze . Bez konia nie byłoby więc rycerza, gdyż wyniósł on jeźdźca ponad innych wojowników i dlatego Jean Flori w swej znakomitej pracy o rycerzach i rycerstwie w średniowieczu poświęcił mu oddzielny rozdział pt. Od jeźdźca do rycerza . Wraz z zaangażowaniem konia do walki rozpoczął się bowiem „proces kosztownej eskalacji zbrojeń” i to nie tylko ze względu na jego wartość, ale – może nawet przede wszystkim – z powodu ciągle rosnących kosztów uzbrojenia wojownika i rycerza. Przewaga konnicy nad piechotą była bowiem „wynikiem połączenia zasięgu rażenia, osłony i szybkości”, co zapewniała dłuższa kopia, dobra zbroja i coraz lepszy koń . Odnotujmy zatem, że w zasadzie spośród zwierząt hodowlanych tylko koń znalazł się pod opieką prawa , ale i to, że właśnie dobry koń osiodłany wraz z mieczem, tarczą, zbroją i pozostałym ekwipunkiem żołnierskim jako „arma bellica” lub „res expeditorias” składały się na tzw. hergewet (niem. Heergeräthe), czyli rzeczy należące do wyposażenia rycerskiego, które w dawnym polskim prawie spadkowym były dziedziczone tylko przez męskich krewnych zmarłego . Odnotujmy wreszcie i to, że odszkodowanie za utracony oręż podczas wyprawy wojennej – bez względu na rodzaj średniowiecznego wojska – przysługiwało także za konia, gdyż stanowił on przecież jakąś część rycerza.
Wydanie 1
Wydanie 1