Dla przypomnienia: "Rozgrzeszyć nawróconych" jest kontynuacją "Ludzi, którzy nie toną".
Dwa lata od wydarzeń z poprzedniego tomu spotykamy naszych starych znajomych, którzy wplatają się w historie nowych bohaterów. Kinga, Witek, ich syn Tymek oraz Agata - siostra Witka, to postaci pierwszoplanowe, wokół których osnuta jest sensacyjno-kryminalna intryga, związana z kradzieżami samochodów. W tle mamy ciąg dalszy afery związanej z doktorem Brzezińskim i przemytem kobiet. Czy zepchnięty z piedestału doktorek wreszcie poczuje na karku oddech sprawiedliwości? No zobaczymy... W bohaterach ożywają też dramatyczne wydarzenia z przeszłości i na jaw wychodzą bolesne tajemnice rodzinne.
No i oczywiście Cichy i Benio - fajtłapy jakich mało, marzyciele z filozoficznym zacięciem. To oni, drugoplanowo, nadają rytm tej historii.
To bardzo wielowątkowa historia o tym, że karma wraca, że za każdy zły uczynek trzeba kiedyś zapłacić, bo Temida wbrew pozorom ślepa nie jest. To też powieść o docieraniu do prawdy, dokonywaniu życiowych wyborów i o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Nie wiem, czy rzeczywiście ze wszystkiego można rozgrzeszyć nawróconych, ale na pewno można im darować niektóre przewinienia i dać szansę na wyrównanie krzywd... Czy bohaterowie powieści na to zasługują, to już polecam przekonać się samemu... Lekkie pióro i przyjemny w odbiorze styl autorki z pewnością zasługują na uwagę. Powieść polecam też tym, którzy nie przepadają za fabułami epatującymi okrucieństwem i spływającymi krwią. Tematy, choć trudne, są opisane w stonowany sposób, co jest przyjemną odmianą w dobie książek zogniskowanych na przemocy.
Spodziewam się kontynuacji, bo Jola nie zakończyła tej historii, wiele wątków wciąż pozostało otwartych, jak chociażby temat inspektora Bielika i Maszela, którego działania mocno skomplikowały pewne sprawy... No i zabrakło mi choć kilku zdań na temat Ewy i Asi z tomu pierwszego... kobiety znikły z fabuły, a chętnie bym się dowiedziała, co Jola dla nich przygotowała... Ale może w trzecim tomie...